Podobno tłusty czwartek to dobry czas, by rozpocząć dietę
odchudzającą, a ja myślę, że to dobry czas, aby odkurzyć trochę tego szanownego
bloga, tchnąć w niego nową porcę siły i rzucić ciekawym pomysłem na coś stricte
karnawałowego. Czymże byłby tłusty czwartek bez staromodnych, pysznych i
chrupiący FAWORKÓW, potocznie nazywanymi też CHRUSTAMI.
Przepis który
prezentujemy pochodzi z poznańskich okolic, a my jedynie go udoskonaliłyśmy.
Potrzebne są:
- ½ kg mąki
- 8 żółtek
- 4 łyżki śmietany kwaśnej (18%)
- 1 łyżka spirytusu
Do smażenia:
- 400g smalcu (ewentualnie oleju)
Klasycznie wyrabiamy ciasto. Polecam użyć do tej czynności
sporej miski, dzięki niej zaoszczędzimy sobie bałaganu i szybciej wyrobimy
ciasto. Gdy będzie gotowe, formujemy z niego wałek, ugniatamy go, a następnie
składamy na pół i obijamy o blat (stolnicę). Czynność powtarzamy kilka razy.
Ciasto powinno być porządnie obtłuczone.
Dzielimy je na porcje i każdą z nich po kolei bardzo cienko rozwałkowujemy. Powinno być wręcz przezroczyste. W między czasie rozgrzewamy na patelni tłuszcz. Polecam smalec, ze względu na wysoką temperaturę spalania, co uchroni nas przed zbyt szybkim przypaleniem się faworków, a także zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się akroleiny. Jeśli nasz tłuszcz osiągnie już odpowiednią temperaturę (a ta musi być wysoka), rozwałkowane ciasto, kroimy w długie, wąskie prostokąty, a każdy z nich nacinamy na środku długim nacięciem.
Przekładamy jeden koniec przez powstałą szczelinę, wykręcając ciasto w charakterystyczny sposób. Przygotowane faworki delikatnie (ostrożnie) wkładamy do rozgrzanego tłuszczu.
Smażymy, aż do osiągnięcia złotego koloru.
Gotowe chrusty odcedzamy na ręczniku papierowym, ostudzone posypujemy cukrem pudrem.
Pyszne co nieco, na które można pozwolić sobie od święta lub na co dzień!
Dzielimy je na porcje i każdą z nich po kolei bardzo cienko rozwałkowujemy. Powinno być wręcz przezroczyste. W między czasie rozgrzewamy na patelni tłuszcz. Polecam smalec, ze względu na wysoką temperaturę spalania, co uchroni nas przed zbyt szybkim przypaleniem się faworków, a także zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się akroleiny. Jeśli nasz tłuszcz osiągnie już odpowiednią temperaturę (a ta musi być wysoka), rozwałkowane ciasto, kroimy w długie, wąskie prostokąty, a każdy z nich nacinamy na środku długim nacięciem.
Przekładamy jeden koniec przez powstałą szczelinę, wykręcając ciasto w charakterystyczny sposób. Przygotowane faworki delikatnie (ostrożnie) wkładamy do rozgrzanego tłuszczu.
Smażymy, aż do osiągnięcia złotego koloru.
Gotowe chrusty odcedzamy na ręczniku papierowym, ostudzone posypujemy cukrem pudrem.
Pysznie smakują z dodatkiem domowej konfitury wiśniowej.
Pyszne co nieco, na które można pozwolić sobie od święta lub na co dzień!
No comments:
Post a Comment